wtorek, 12 czerwca 2012

Piłkarska precyzja urodowa

Za nami kilka meczów. W tym jeden naszej reprezentacji. Cóż mogło być lepiej ale zawsze remis lepszy od przegranej. Zobaczymy co dzisiejszy dzień przyniesie i czy uda pokonać nam się Rosję?

Widzę i słyszę, że coraz więcej pań ogląda Euro i stara się nie opuszczać żadnego meczu. Brawo! Część kobiet stwierdza, że wcale mecze nie są tak bardzo nudne jak do tej pory myślały. Przestały krytykować swoich mężów, narzeczonych, chłopaków i razem z nimi kibicują.
Część pań jest rzeczywiście zainteresowana akcją jaka rozgrywa się na boisku, natomiast część ogląda tylko i wyłącznie z uwagi na urodę piłkarzy. Zachwycając się jacy to oni są przystojni, wysportowani i pociągający. Dla wielu kobiet piłkarz jest ucieleśnieniem męskości. Dla mnie wręcz przeciwnie.
Większość z nich ma bardziej wymyśle fryzury od nie jednej dziewczyny chodzącej po ulicach. Ich kultura osobista też pozostawia wiele do życzenia. Co trzecie słowo to przekleństwo. To takie męskie? Cóż może kobiety lubią nie grzecznych chłopców? Szkoda, że porównują swoich facetów, którzy najczęściej są o wiele bardziej męscy do zbyt zadbanych piłkarzy.
Tak zbyt zadbanych! Moim zdaniem mężczyzna, który ma ode mnie bardziej równe paznokcie, lepiej ułożone włosy i wydepilowany prawie każdy skrawek ciała nie jest prawdziwym mężczyzną tylko tanią podróbą przystojniaka, który stara się go nieudolnie naśladować. Zapominając, że męskość nie polega na przesadnym zadbaniu, a chociażby na charakterze i kulturze osobistej.

piątek, 25 maja 2012

Nieetyczna religia

Co raz to głośniej o różnych dziwactwach, które dzieją się w Kościele Katolickim. I nie chodzi mi tutaj tylko o przemoc wobec dzieci, pedofilię, czy zachowania homoseksualne w murach seminaryjnych. Z pewnością cieszy, że te zachowania wychodzą na światło dzienne, tak jak to się dzieje w innych państwach, głównie zachodnich. Niestety cały czas brak metody na ściganie tego typu przestępstw. Cały czas jurysdykcja i autonomia Kościoła jest na tyle duża, że nie możemy - albo nie chcemy sobie z nią poradzić.

Ex cathedra.

Śmieszy mnie też gra, która jest prowadzona przez Kościół. Podajmy tu jako przykład antykoncepcję, która może powodować u wielu par spór o charakterze etycznym. Stosować antykoncepcję? A jeśli tak to hormonalną czy mechaniczną? Która, według Kościoła nas bardziej potępi? Czy przy naszym zbawieniu na prawdę ma znaczenie to czy używamy prezerwatyw? Każdy sam sobie musi odpowiedzieć na to pytanie.

Aspekt terytorialny.

Papież pozwolił na używanie prezerwatyw w Afryce ze względu na szerzące się choroby weneryczne oraz AIDS i HIV. Dobroczyńca uznał, że EWENTUALNIE może na to pozwolić. Szkoda, że tak późno. W końcu lepiej, żeby ludzie czarnego lądu chorowali i żyli w biedzie z powodu wielodzietności. Nie bierze tutaj się pod uwagę różnic kulturowych i obyczajowych. Ponieważ Kościół od wielu lat wysyłał do afryki swoich misjonarzy, którzy często byli jedynym ratunkiem dla tych biednych ludzi. Niestety i tym razem Kościół nie zrobił tego bezinteresownie. Teraz biały człowiek rozkazuje czarnym głowom.


Chrzcić czy nie chrzcić? 

Tak na prawdę chciałem zająć się trochę innymi zagadnieniami niż powyżej. W końcu przy stosowaniu antykoncepcji albo uświadomimy sobie, że to nic złego, albo za każdym razem będziemy mieli kaca moralnego ew. przestaniemy współżyć. Każdy wybiera to co chce!

Są jednak aspekty ważniejsze, mianowicie, gdy pojawi się dziecko trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie - dla mnie bardzo ważne - ochrzcić je, czy nie? Fundamentaliści katolitcy powiedzą: oczywiście, że tak! Sam bym kiedyś też tak powiedział, dziś mam jednak wątpliwości. Z tym dylematem bowiem spotyka się co raz więcej par. Ostanie pogłoski niosą, że Anna Mucha ogłosiła, że nie ochrzci swojego dziecko i da mu prawo wyboru. Można powiedzieć, że to celebrytka i ma swoje fobie. Ja mam wrażenie, że to staje się co raz bardziej realny problem.


Dyskusja rozgrzała się do czerwoności gdy Janusz Palikot dokonał aktu apostazji, która z resztą nie została uznana za ważną. Teolodzy katolitcy podnoszą, że nawet jeśli ktoś dokona apostazji, na zawsze pozostanie we wspólnocie Kościoła- ponieważ przyjął chrzest. Zatem warto zastanowić się, czy mamy moralne prawo decydować do tego stopnia w życie dziecka. To trochę tak, jakbyśmy przy urodzeniu wybrali mu współmałżonka lub pracę - te czasy są już dawno za nami.

Całość tradycji związanych ze chrztem musimy powiązać z czasami, gdy dzieci były traktowane jako własność rodziców. Wtedy roztrzygano o sprawach dziecka arbitralnie, nie pozostawiając mu żadnego wyboru. Wiadomo jednak, że teraz już tak nie jest. Trzeba się więc zastanowić, czy chrzcząc małe dziecko nie zrobimy mu więcej szkody niż pożytku. To należy do sumienia każdego z nas. Wbrew pozorom taki dylemat moralny pojawia się zarówno u ludzi niewierzących jak i bardzo wierzących. Wiem, że za jakiś czas i my staniemy przed takim dylematem. Może warto poczekać i dać dziecku wolny wybór? W innych krajach katolickich jest to normą, że chrzci się osoby dorosłe i nikt się temu nie dziwi. Niestety u nas, w Polsce, w momencie gdy ogłaszacie, że dziecko nie będzie ochrzczone od razu po urodzeniu, robi się wielka sensacja. Ta ksenofobia mnie przeraża, Boże!

Osądzić dziecko!

Badania wykazały, że pierwsza spowiedź ma tragiczny wpływ na życie młodych ludzi. Cały temat opisał Newsweek, oraz skomentował prof. Tadeusz Bartoś, były dominikanin.
Pozwolę sobie zacytować fragmenty tekstu. Jego całość znajdziecie klikając tutaj.

Na lekcjach religii drugoklasiści przez cały rok będą uczestniczyć w przygotowaniach do Pierwszej Komunii Świętej. To wielkie wydarzenie w świecie katolickim. Uroczystość ta jest podstawową inicjacją dzieci w chrześcijański rytuał, chrzest bowiem sprawowany jest w mrokach niemowlęcej nieświadomości. 

Od katechetów dzieci dowiadują się, że wraz z Pierwszą Komunią Świętą przyjmują Pana Jezusa do serca, otrzymują też podstawy wiedzy katechizmowej, ćwiczą śpiewy stosownych pieśni religijnych, odbywają próby w kościołach, przygotowując się do uroczystości. Jednym z elementów tych przygotowań jest pierwsza spowiedź. Ośmiolatki zapoznają się z listą grzechów. Mają się zastanowić, czy szanują rodziców
, a więc czy są posłuszne matce i ojcu, czy nie zapominają o Bogu, a więc czy odmawiają pacierz rano i wieczorem, czy przechodząc obok kościoła, robią znak krzyża. Czy nie śmieją się z kolegów i koleżanek, czy uważają i nie przeszkadzają na lekcjach. Czy nie mają brzydkich myśli albo nie dotykają się w brzydkich miejscach. W tym przypadku dzieci raczej muszą się domyślać, o co chodzi, choć coś niewątpliwie wyczuwają. W późniejszych latach zrozumieją, że chodzi o zły, nieczysty seks, który nie ma prawa pojawić się w ich życiu.


Całą sytuację podnosi prof. Bartoś, który wskazuje, że pierwsza spowiedź w cale nie jest koniecznością. Chrzest bowiem zmazuje grzech pierworodny. Natomiast według procedur kanonicznych, dziecko żeby popełnić grzech ciężki musi osiągnąć pewną autonomię i odpowiedni wiek (wskazuje się 13 - 14 lat). Wcześniej poprzez swoją nieświadomość i uzależnienie od rodziców, nie może popełnić grzechu ciężkiego. To znaczy, że można uniknąć pierwszej spowiedzi, która jest po prostu rytuałem. Często ona wyrządza więcej krzywdy w umyśle dziecka niż warto. Powoduje zaburzenia w postrzeganiu siebie i swojego ciała oraz swoich zachowań. Dziecko uważa, że po prostu jest złe. Dlatego też, rodzice mają prawo domagać się od Kościoła za przestania tej tradycji nie mającej uzasadnienia w prawie kanonicznym.
Bądźmy świadomymi rodzicami, czego życzę i wam i sobie!

czwartek, 24 maja 2012

Euro niż

Ciężkie euro czasy
Coś mi się wydaje, że w najbliższym czasie możemy mieć do czynienia z niżem demograficznym. Nie będzie on spowodowany wojnami, głodem czy biedą, lecz Euro. Jeden miesiąc niżu nie czyni. Jednak skoro panowie nie będą mieli ochoty na bliskość ze swoją partnerką, ona może w najbliższym czasie (zdecydowanie dłuższym niż miesiąc- kara w końcu musi być!) Odwdzięczyć się tym samym. 

Zastanawia mnie tylko, dlaczego w większości przypadków, kiedy kobieta ogląda serial czy program poświęcony modzie lub urodzie jej partner nie czeka do jego zakończenia. Jemu się nudzi i nie zważając czy do końca pozostało 5 minut czy 45 postanawia uniemożliwić oglądanie. Zaczyna przytulać, całować, pieścić. Wcześniej czy później kobieta ulega. Lądują w łóżku, a program kończy się w czasie ich miłosnych uniesień. Jak się skończył? Tego już nie wiemy, bo byłyśmy zajęte, czym innym.

Teraz wyobraźmy sobie inną sytuację. Nasz mężczyzna ogląda jeden z kilkudziesięciu meczów, które odbędą się w czasie Euro. Nam za to strasznie się nudzi. Zrobiłyśmy już porządek, pranie, ugotowałyśmy obiad i mamy ochotę na trochę bliskości z naszym facetem. Mówię bliskości, bo o seksie zdecydowanie możemy zapomnieć. Przecież jest mecz! To, że my możemy zrezygnować dla nich z serialu i tracimy ciekawy miłosny wątek to jest nie ważne. Oni oglądają mecz! O wyniku i tak się dowiedzą. Cała Polska będzie o tym trąbić i nie ma potrzeby oglądać całego meczu. Oni jednak to robią. Jedyną czułością, jaką nam okazują jest dotknięcie naszego ciała, aby przesunąć je tak żeby nawet kawałkiem nie zasłaniało telewizora.

Dlatego, drogie panie jedyne, co nam pozostało to albo kupować drugi telewizor do kuchni czy innego pokoju (w dobrej sytuacji są te, które taki mają). Tańszym rozwiązaniem jest kupienie dużej ilości prasy kobiecej. Nadrobimy zaległości prasowe w czasie Euro żeby po nim móc nadrabiać zaległości w serialach.

Choć dam Wam dobrą radę. Jeśli macie szczęście i trafił Wam się facet, który z tych kilkudziesięciu meczów będzie chciał obejrzeć kilka, spróbujcie i Wy. Zdaję sobie sprawę, że najciekawsze są te, które odbywają się w ćwierćfinałach i półfinałach, ale dla świętego spokoju w domu może warto poświęcić się i obejrzeć jakieś wcześniej? Wasz mężczyzna będzie zadowolony, że ma kompana do oglądania, a nie krytykującą i marudzącą babę w domu. Dzięki temu jest większa szansa na spędzenie miłego wieczoru w sypialni. Gorzej będzie jak przegra drużyna, której kibicował…

Także życzę wszystkim panią wytrwałości w nadchodzącym, ciężkim dla nas czasie.

(nie)przyjazny

Szczerze mówiąc nie wiem z czego to wynika, ale co raz trudniej jest spotkać życzliwych i niezakłamanych ludzi. Czy wpływa na to zanik moralności, czy sytuacja społeczno - gospodarcza, czy jeszcze jakieś inne czynniki? Od jakiegoś czasu obserwuje, że dwulicowość jest w modzie. Same szczere uśmiechy w około, a gdy się odwrócisz możesz liczyć, że albo cię obgadają, albo zrobią coś przeciwko tobie. Jest to śmieszne, w szczególności, gdy gra toczy się o takie błahe rzeczy jak np. oceny. Jeżeli studenci na studiach organizują wyścig szczurów, w pogodni za ocenami, to nie dziwię się, że taka pogoń następuje w pracy. Rzecz jest chyba w mentalności. Bo czy moja dobra ocena wyklucza twoją? Nie, po prostu chcesz mieć coś czego ja nie mam.  Już bardziej od tego zjawiska rozumiem pogoń za pieniądzem. Co nie znaczy, że usprawiedliwiam to zjawisko. Po prostu, gdy wszystkie rachunki idą w górę, a ty masz w domu dwójkę dzieci do wykarmienia, a i żona ma ochotę na jakiś nowy ciuch, frank idzie w górę i dostajesz w prezencie kilkaset dodatkowych złotych do zapłacenia, to sytuacja wymaga tego, żeby ciężko pracować. No właśnie, ale nie utożsamiajmy ciężkiej pracy, z podkładaniem komuś przysłowiowej świni. Jedyna rada, nie przejmujmy się innymi i róbmy swoje - tylko tak można nie zwariować.

Trochę prywaty.

Inną sprawą i zupełnie innym zjawiskiem jest utrata znajomych. Jeżeli macie lojalnych znajomych, to na prawdę zazdroszczę. Moi w momencie, w którym uświadomili sobie (dzięki Ci Boże, że ich percepcja dała radę), że wiąże się z kobietą i chce z nią spędzić całe życie, w większości odeszli. Jak rozumiem z różnych powodów. Jedni byli zawiedzeni, bo zabrałem im kobietą, do której próbowali się przymilać, inni bo nie w smak jest im się spotykać z kimś kto ma dziewczynę, jeszcze inni się poobrażali i stwierdzili, że jestem pantoflarzem. Do tej pory zastanawiam się, czy to ostatnie to komplement, czy obelga. Bo jeśli bycie pantoflarzem znaczy, że chce spędzać jak najwięcej czasu z osobą, którą kocham i liczę się z jej zdaniem, to bardzo dziękuje za tak miłe słowa.
W tym momencie dokonam publicznego zlinczowania, chłosty i samobiczowania. Otóż moi drodzy znajomi (te słowa, w szczególności pragnę kierować do tych kolegów, którzy już potrafią czytać ze zrozumieniem), z tego powodu, że odeszliście, bardzo mi... wszystko jedno! Cześć waszej pamięci, spoczywajcie w pokoju. Jeżeli nie umie się znaleźć pewnego konsensusu, to widocznie nie dojrzało się do przyjaźni.  Niech łaska Boża nad wami świeci, mogę zagrać wam pieśń pogrzebową. Jeżeli ktoś chce się bawić w przyjaźń, niech lepiej w ogóle nie zaczyna. Buziaczki pa, pa.

Na szklanym ekranie.

Krążą plotki, że Szymon Majewski odchodzi z TVN. Włodarze tej niebieskiej stacji stwierdzi bowiem, że programy pana Szymona nie są już śmieszne. Też mi coś, one nie są już śmieszne od jakiś 5 lat! W każdym razie, to by tłumaczyło, dlaczego Majewski zatrudnił się w popularnym porannym programie radia Eska. Odnoszę wrażenie, że czy na wizji czy w eterze żarty Pana Szymona nie należą do najbardziej wygórowanych. Z donoszeń wynika, że nowym pracodawcą komika będzie stara poczciwa TVP. I oto kolejny powód, dla którego nie warto płacić abonamentu.

Śmieszny żart prowadzącego:
-Która ze stron odpowiada za rozpad małżeństwa?
 - Obie i żona i teściowa.


ha, ha, ha.

KONIEC

niedziela, 20 maja 2012

Koko koko seks jest spoko.

Każda płeć ma swoje podejście do seksu. Jak wiadomo, kobiety jako te bardziej wrażliwe nie zawsze mają na niego ochotę. Kiedyś ktoś powiedział, z resztą bardzo słusznie, że gdyby przyrównać kobietę do komputera, to miałaby ona bardzo dużo przycisków, guzików i funkcji, mężczyzna zaś miałby jeden guzik - włącz/ wyłącz. Być może dlatego krążą sławetne opowieści o migrenie, która ma towarzyszyć kobietom jako najlepsze wytłumaczenie braku chęci na seks. Swoją drogą, jest to głupota do potęgi. Ja wychodzę z założenia, że wole usłyszeć prawdę (nie mam dziś ochoty), niż brnąć w kłamstwa (też te migreniczne). No ale jak to się mówi, każdy orze jak może. Na usprawiedliwienie kobiet trzeba dodać, że nie każdy mężczyzna rozumie słowo "nie". Potem wynikają z tego obrazy i dąsy, więc chyba jednak lepiej zrozumieć swoją partnerkę.


Oczywiście może być też tak, że partner nie ma ochoty na seks. Nawet wtedy, gdy kobieta zadba o nastrój, odpowiedni ubiór, etc.. Przeważnie takie sytuacje wynikają z przepracowania, przemęczenia, permanentnego stresu. Nie ma się co dziwić, w czasach nam towarzyszących tak trudno o trochę spokoju. Nie każdy może pozwolić sobie na pracę w warunkach, o których marzy. Właściwie, to chyba co raz mniej osób może sobie na nią pozwolić. Gdybyśmy robili w życiu to, co nas na prawdę interesuje i fascynuje, to nie byłoby problemu z wiekiem emerytalnym. Każdy chciałby pracować jak najdłużej. W końcu czego chcieć więcej, niż robić to co się kocha i jeszcze dostawać za to pieniądze. Istna idylla.


Wracając do tematu. Obawiam się, że przez najbliższy miesiąc (8 czerwca poczynając), to właśnie mężowie, narzeczeni, partnerzy mogą mieć migrenę. Mówię tutaj oczywiście o naszych, polskich mężczyznach. Ci z zachodu bowiem, z pewnością będą uprawiać seksturystykę i ogólnie używać sobie życia. Jeżeli, któraś z Pań za partnera ma zagorzałego kibica, to może już się martwić o swoje życie seksualne. Obawiam się, że co najwyżej, drogie Panie możecie liczyć na "szybki numerek"  pomiędzy jednym meczem a drugim, bądź wieczorem - o ile partner będzie jeszcze w stanie cokolwiek zrobić. O ile to wy mogłyście być stroną, która czasem odmawiała to teraz sytuacja może się zmienić. Na nieszczęście, ci najbardziej zagorzali kibice, gdy tylko skończą oglądać mecze Euro 2012, zabiorą się za śledzenie Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Dlatego też, drogie Panie, jeżeli nie chcecie, aby wasze życie erotyczne upadło, musicie wziąć się na sposób. To znaczy, że trzeba wymyślić coś, co odciągnie Waszych mężczyzn od telewizora. Dla Waszego dobra, spróbuję przedstawić kilka rad, skutecznych - z męskiego punktu widzenia.


1. Podczas meczów reprezentacji nawet nie próbuj. Zacznijmy od smutnej wiadomości, podczas meczu reprezentacji Polski, możecie zapomnieć o seksie. Jest cień szansy, że po meczu uda wam się nakłonić faceta do miłosnych igraszek, ale tylko w jednym wypadku. Musi to być mecz wygrany. Gdy przegramy, nawet nie myśl o seksie tego dnia. UWAGA: co wrażliwsi mężczyźni mogą przeżywać gehennę jeszcze przez kilka dni. Wyjątkiem są panowie, którzy lubią odreagować złe emocje w łóżku. Wtedy nie wszystko jest jeszcze stracone. Liczenie tylko na naszą reprezentację, może okazać się złudne.


2. Podczas półfinałów i finału też raczej nie ma na co liczyć.


3. Co powiesz na romantyczną kolację? To świetny początek udanego wieczoru, bez piłki nożnej. Stare powiedzenie mówi: przez żołądek do serca mężczyzny. Święta racja! Pyszna kolacja przy świecach z odrobiną alkoholu na pewno dobrze podziała na faceta i da mu się oderwać od piłkarskich emocji. Miejsce zależy od Ciebie, może to być restauracja, ale jeszcze lepiej, gdy przygotujesz ją sama. To działa!


4. Zadbaj o relaks. Czy coś bardziej odpręża od masażu? Być może tak, co nie zmienia faktu, że z pewnością Twój facet nie pogardzi masażem zrobionym własnoręcznie przez Ciebie. Warto pamiętać o tym, że masować możną każdą część ciała, nie trzeba kończyć na plecach. Warto od nich zacząć a dalej dać ponieść się chwili.


5. Seksowna bielizna pozwoli nie tylko podniecić partnera, ale sprawi, że i Ty będziesz czuła się seksowna. Nie ma nic lepszego, niż ładne opakowanie. Biorąc pod uwagę, że faceci całe życie są dziećmi, przez całe życie lubią też odpakowywać prezenty. Bądź dla niego takim ładnie opakowanym prezentem. Daj się zdobyć i rozpakować. Nie ma nic gorszego od prezentu bez opakowania!


6. Dajcie się ponieść emocjom i fantazji. To zawsze gwarantuje udane chwile.


Przy odrobinie szczęścia i pomysłowości, może da się jakoś przetrwać to Euro. Czego wam serdecznie życzę. ;-)

piątek, 18 maja 2012

Początek końca miłości


Wskazówki do szczęścia
Widzę, że słowo wierność rozumiemy tak samo kochanie. Bardzo mnie to cieszy. Mam nadzieję, że przez całe nasze wspólne życie nie zmienisz swojego poglądu w tej kwestii. Zdradą nie jest dla mnie tylko i wyłącznie pójście z kimś do łóżka tak jak i dla Ciebie. Choć boję się, że z biegiem czasu z nowymi doświadczeniami i poznanymi ludźmi w coraz to nowszych miejscach pracy Twoje spojrzenie może się zmienić. Dlatego załączam Ci mały poradnik, czego w przyszłości nie powinieneś robić chcąc dalej wieść szczęśliwe życie u mego boku.

Lepiej żebyś w naszym wspólnym życiu nigdy nie ogłosił mi, że wybierasz się bądź byłeś na obiedzie, kolacji czy spotkaniu z koleżanką. Od razu mówię, że zrozumienia w domu nie znajdziesz. Masz swoją narzeczoną już niedługo żonę i to z nią masz jeść obiady, a nie z jakąś napaloną koleżanką, która widząc, że jesteś w związku zarzuciła na Ciebie swoją sieć. Nie kombinuj kłamstwa w stylu: To spotkanie niezobowiązujące tylko i wyłącznie w celach biznesowych. I tak się dowiem, jaka była prawda, kobiety mają swoje sposoby. Lepiej dla Ciebie żeby nie wyszło, że spotkanie było zobowiązujące nie koniecznie w celach biznesowych. Wtedy będziesz mieć okazję wypróbowania wygody naszej wycieraczki przed drzwiami. Zauważcie drogie panie, że jest to regułą. Wszystkie singielki polujące na facetów zaczynają interesować się tymi, którzy albo mają obrączkę na palcu albo publicznie deklarują, że mają dziewczynę. Widać mentalność samotnych kobiet sądzących, że mężczyzna zajęty jest tym idealnym, a mężczyzna wolny musi mieć jakiejś braki i nie nadaje się tak dobrze do wspólnego życia była jest i będzie w dalszym ciągu na czasie. Wracając do uświadamiania Ci ważnych kwestii,  sygnalizuję na przyszłość, że nie będę zadowolona ani z długich rozmów telefonicznych jak również z smsowania z taką panią. Podwożenia do domu żadnej też ma nie być. Nie zgadzam się. Powiesz mi, że budują metro i biedna nie miała jak dojechać? Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno. To jej problem, nie Twój. Są rowery, deskorolki, hulajnogi, spacery też wpływają dobrze na ogólne samopoczucie. Będzie miała jedyną i niepowtarzalną okazję przewietrzenia się, a także różnych części ciała, które chętnie by odkryła przy Tobie w łóżku. Swoją drogą jak pomyślę, że mógł byś z jakąś babą iść na obiad w tajemnicy przede mną to ciśnienie mi skacze. Nie wiem, co by było jak bym dowiedziała się, że po obiadku wylądowałeś w jej łóżku. Zabiłabym Cię! Choć nie, nie chciała bym pójść siedzieć. Nie był byś wtedy tego wart. Nigdy podkreślam nigdy nie wybaczyłabym Ci zdrady. Uważam, że jak ktoś raz zdradził będzie to robić dalej. Pomimo tego, że w dalszym ciągu bardzo mocno bym Cię kochała na pewno bym z Tobą nie była. Ludzie, którzy wybaczają zdradę są dla mnie naiwni. Dlatego proszę, nie rób tego nigdy!



Początek końca
Zauważyłam, że częściej zdradzanymi jesteśmy my kobiety i co dziwne to także my częściej wybaczamy. Panowie, choć właściwie to za duże słowo jak na kogoś, kto pomyślał nie tą głową, którą powinien i dla chwili przyjemności przekreślił wieloletni związek nie są już tak wspaniałomyślni żeby wybaczyć. Choć w odwrotnej sytuacji nie potrafią zrozumieć, dlaczego kobiety nie mogą zapomnieć o tym ich jednym skoku w bok, który przecież nic dla nich nie znaczył. Dlaczego 80% mężczyzn zawsze tłumaczy się słowami „to nie miało dla mnie żadnego znaczenia, tylko Ciebie kocham”? Czy naprawdę warto dla chwili uniesienia i przyjemności tracić stabilizację i prawdziwe uczucie? Czy przyjemność jest większa podczas zdrady? Nie sądzę. Obserwując dzisiejszy świat z przykrością musze stwierdzić, że coraz więcej osób to robi. Kobiety z powodu tęsknoty za mężczyzną, za jego bliskością, idą do łóżka z kim popadnie. Nie rozumieją, że w tym samym momencie, kiedy one oddają się miłosnym igraszką ich mąż ciężko pracuje zarabiając na rodzinę. Mężczyźni za to często z powodu nudy lub mniejszej ilości seksu w związku. Tak tak to dla Was panów seks jest podstawą związku. Oczekują, że skoro na początku znajomości kochali się z kobietą każdego dnia to w przyszłości też tak będzie. Nie biorą pod uwagę, że świat gna do przodu, że to właśnie kobiety mają więcej obowiązków niż w dniu, kiedy je poznali. Z czasem priorytety zmieniają się. Z beztroskiej studentki robi się w pełni dojrzała pani domu, która musi wziąć pełną odpowiedzialność za życie swojej rodziny. Często pracuje tak jak panowie tylko dodatkowo musi wyprać, posprzątać, ugotować, zrobić zakupy, odebrać dziecko ze szkoły, odrobić z nim lekcję. W tym samym czasie męża albo nie ma w domu, albo jest zmęczony.  Za to pod koniec dnia, kiedy my padamy na twarz, wasze samopoczucie zmienia się. Zmęczenie przechodzi, zaczyna się ochota na małe co nie co. Kiedy my mówimy nie, Wy obrażacie się. Mężczyzna, który jest mężczyzną zrozumie sytuację i postara się pomóc, wesprzeć w codziennych obowiązkach. Mężczyzna, który jest dzieciakiem obrazie się i po pewnym czasie skoczy sobie w bok tak dla urozmaicenia nudy w związku…


Pakiet z przyjaźnią poproszę
Przyjaźń między kobietą, a mężczyzną? Uważasz skarbie, że jest to możliwe? Ja nie wierzę w taką „przyjaźń”. Prędzej czy później dojdzie między dwójką osób do takiej sytuacji, która udowodni, że to nie jest przyjaźń tylko coś więcej. Nie mówię, że od razu wylądują w łóżku, choć pewnie i takie „przyjaźnie” zdarzają się.  Raczej mam na myśli zazdrość jednej osoby o tą drugą np. w sytuacji, kiedy ta wybiera się na randkę czy spotkanie z płcią przeciwną i nie jest to przyjaciel. Prawdziwe problemy rozpoczynają się, kiedy randki przeradzają się w ciągłe spotkania i prawdziwy związek.

Z moich obserwacji wynika, że bardziej wredne  i dążące po trupach do celu są kobiety. Cel - zniszczyć to! Mężczyzna nawet jak zakochał się w swojej przyjaciółce, a ta znalazła miłość, odpuszcza. Oddala się od niej coraz bardziej, schodząc z drogi do jej szczęścia. Jeśli myślisz inaczej mam nadzieję, że przedstawisz mi swoje zdanie? Kobiety są diametralnie inne. Nagle mają jeden jedyny cel w życiu. Nie jest nim wizyta u fryzjera czy kosmetyczki tylko nieustające próby doprowadzenia do rozpadu miłości swojego przyjaciela i jej nowej dziewczyny. Wymyślają tysiące pretekstów aby spotkać się sam na sam z nim. Spacer, kawa, spotkanie? Wszystko jedno co. Byleby sam na sam. Zdarzają się i takie, które nagle pragnął spotkać się we trójkę. W końcu muszą poobserwować i wybadać słabe punkty jego dziewczyny, powtarzając sobie co ona takiego ma czego ja nie mam? Drogie panie uważajcie! Takie są zdecydowanie najgorsze! Najbardziej żałosne w tym wszystkim jest to, ze większość z nich wcale nie kocha tego przyjaciela. Zwyczajnie są zazdrosne, że przestał być sam. Nagle wmawiają sobie, że coś do niego poczuły bo jak wcześniej była mowa, facet zajęty to lepsza partia. Oczywiście są i takie przypadki, które uświadamiają sobie w momencie kiedy przyjaciel zakochał się w innej, że coś do niego poczuły. Jeżeli w tym momencie nie powiemy wyraźnego stop, kolejnym etapem będą jej pretensję do niego.
Ona się czuje taka zaniedbana i samotna. W ogóle on nie odzywa się do niej. Kiedyś napisał, zadzwonił, a teraz jej telefon milczy. Bądźcie pewne, postara się swój żal zagrać tak umiejętnie, że wasz facet zacznie łamać się. Choćby był gotowy przed chwilą zerwać z nią kontakt w tym momencie zapadnie kilkusekundowa refleksja. Krótka?  Wiem, że krotka ale przecież facet, który jest zakochany nie może pokazać przy Was, że pomyślał o tamtej. To jest właśnie drugi etap kiedy musicie powiedzieć wyraźne stop. Mężczyźni są różni. Każdy nie zauważy tej wielkiej gry jaka na jego oczach rozgrywa się. Natomiast jedni pozwolą otworzyć sobie oczy i przepędzą "przyjaciółkę" w diabły, inni będą wiedzieć wszystko najlepiej i nie pozwolą Wam sie wtrącać w tą "przyjaźń". Takiego faceta możecie sobie od razu odpuścić. Wart jest tamtej wydry, nie Was. 
Podobnie sytuacja wygląda ze znajomymi koleżankami czy kolegami, którzy nie zasłużyli na miano przyjaciela. Poznając swoją miłość każdy czy kobieta czy mężczyzna zaczyna żyć trochę inaczej. Piramida obowiązków zmienia się. Chcę się z ukochaną osobą spędzać każdą minutę swojego życia i nawet nie wiadomo, kiedy czas minął? Większość z nas przechodzi wtedy przyśpieszony kurs dojrzewania. Rezygnuje z jeszcze niedawno częstych spotkań z koleżankami na kawie czy z kolegami na piwie. Na dalsze miejsce spada znajomy, którego zdecydowanie nie cieszy taki obrót spraw. Zwłaszcza gdy on pozostaje w dalszym ciągu singlem i nie potrafi zrozumieć tych zmian. Zapewnia on o swojej radości spowodowanej szczęściem tego drugiego, podkreśla jak bardzo mu kibicuje jednak podświadomie myśli: mogliby się rozstać, wszystko wrócilo by do normy. 


Przynajmniej moim zdaniem w dzisiejszych czasach znalezienie prawdziwej przyjaźni graniczy z cudem, które chyba mimo wszystko zdarzają się częściej. Dlatego myślę, że najlepszym przyjacielem, jakiego możemy sobie znaleźć jest nie, kto inny jak nasz partner. Mąż, chłopak, kumpel, przyjaciel, spowiednik, kochanek i to wszystko w jednym ciele. Myślicie, że tak się nie da? Zapewniam Was, że też tak myślałam, dopóki nie poznałam Kamila. Teraz wiem, że jest to jak najbardziej możliwe i śmiało mogę powiedzieć, że mam prawdziwego przyjaciela. Lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. Za co kochanie bardzo mocno dziękuję Ci.   

wtorek, 15 maja 2012

Wierność jest sexy....

Kochana Justyno,
Wiesz z doświadczenia, że na imprezy samej Cię z reguły nie puszczam. Dlatego też, imprezy w kościele też sobie nie odpuszczę. I wcale nie chodzi o brak zaufania do Ciebie. Po prostu widzę masę zagrożeń, które mogą na Ciebie czyhać w zmodernizowanej świątyni. Po pierwsze - wymieniając - trzeba pamiętać o nienasyconych Sługach Bożych (o mój Boże..). Tyle się słyszy w telewizji o gwałtach dokonanych przez kler. W dodatku Twoja uroda może prowokować do różnych seksualnych zachowań. Powiem to całemu światu: jesteś piękna - i dlatego sama nigdzie nie idziesz! W dodatku nie zapominajmy o innych niebezpieczeństwach  czających się za każdym rogiem. Muszę tu wymienić - jako drugie - stare stropy, wyślizgane od klęczenia podłogi, będące wszędzie świeczniki. Idąc na taką imprezę musisz też pamiętać, żeby wziąć dobre buty do tańczenia. Całą noc będziemy musieli przetańczyć, nie ma bowiem mowy o opieraniu się o ściany - one są zajęte przez obrazy i ikony! Po trzecie, wreszcie, pójdę tam w roli płatnika, w kościele impreza zawsze była, jest i będzie droga - bez względu, na jej charakter, świecki czy duchowy.

Wierność jest sexy!
Kto się zgadza z tematem, ręka w górę! O..., dlaczego nie dziwi mnie, że większość z podnoszących rękę to kobiety? Otóż Panowie, nie ma nic bardziej sexy niż wierność. Powiem więcej, żadna kobieta nie zastąpi wam waszej ukochanej!

Baśka miała fajny biust...

W odniesieniu do ostatnich podejrzeń mojej narzeczonej, że pierwsze lepsze "cycki" są w stanie przekonać mnie do określonego światopoglądu, bądź sprowokować moją empatię w postaci dotowania działalności pań bez biustonosza, zdecydowanie i kategorycznie zaprzeczam. Natomiast zgoła czym innym są doznania estetyczne, w tej kwestii, bycie estetom wyssałem z mlekiem matki (którego nie piłem), a czym innym są kwestie hołubienia takiej działalności. Dlatego też wyrażam manifest, że wierność jest sexy!

Czym jest wierność?

Jak zdefiniować wierność? Dla jednych są to częste pocałunki, dla innych rychłe wyznania miłosne, jeszcze inni powiedzą, że to nieoglądanie się za płcią przeciwną. Ja powiedziałbym, że to coś więcej. Być wiernym to po prostu być przy osobie, którą się kocha. Być wtedy kiedy jest dobrze, ale i wtedy kiedy jest źle, a może przede wszystkim wtedy. I nie ważne, czy źle jest dlatego, że ukochana/ny zachoruje, czy dlatego że się pokłóciliście. Być wiernym, to oddanie się bezgraniczne tej drugiej osobie. Nawet wtedy kiedy właśnie przeszła największa awantura dekady, a Ty masz wszystkiego dosyć, w dodatku w życiu Ci się nie układa i masz ochotę zostawić swoje życie na chwile. Być wiernym, to być przy kimś mimo wszystko i bezwzględnie.

Można powiedzieć w takim razie, że wierność jest nudna. Zamyka ona bowiem doznania na nowych polach damsko - męskich, czy innych. Trzeba cały czas pamiętać, że ma się już kogoś w sercu. Na dłuższą metę, może być nawet upierdliwa. Generalnie nie przystoi ona do teraźniejszego świata, gdzie liczy się zabawa i ilość "zaliczonych". Jenak to zależy od spojrzenia, czy jestem wierny bo muszę, czy jestem wierny bo chcę i taki jest mój wybór. Jeżeli jesteś wierny bo chcesz, to nie jest to  żadne wyrzeczenie. To wchodzi w krew, w styl życia i staje się oczywiste.

Wierność to nie tylko brak zdrady fizycznej ale także zdrada psychiczna. Jak w głowie pojawia się myśl zdrady, pożądania, namiętności wobec innej osoby. To już jest o krok od zdrady, bo to co dzieje się w głowie za chwilę może zadziać się w rzeczywistości. Z resztą, jeśli ktoś inny siedzi w twojej głowie, to kto siedzi w twoim sercu? Może już nie ta osoba co kiedyś.

Kochanie, czuje twoją męskość!
Dlaczego wierność jest w takim razie sexy? To mogę powiedzieć z punktu widzenia faceta (mam nadzieję, że i damski punkt widzenia poznamy). Żeby być wiernym, trzeba być mężczyznom. Z takim zadaniem chłopiec sobie może nie poradzić. Dla mnie, ten codzienny wybór, że chce być z osobą którą pokochałem nad życie jest oczywisty. Nie dopuszczam myśli do siebie, że mogłoby być inaczej. Skoro kogoś kocham to nie chcę go zdradzać. Bycie wiernym zapewnia mi wewnętrzny spokój o naszą miłość, o to kim dla siebie jesteśmy i jakie mamy relacje. Ponad to, wiem, że z nikim nie czułbym się tak wspaniale jak z Justyną. Wiem, że z nią chce spędzić resztę życia, więc w mojej głowie nie istnieje opcja pt. zdrada. Wierność jest dla mnie fundamentem miłości. Jeżeli ten fundament jest dobrze wybudowany (oczywiście są też inne komponenty), to nasz wspólny dom nigdy się nie zawali co by się nie działo. Czy będzie lepiej czy gorzej zawsze będziemy ze sobą i dla siebie.

Z pewnością o wierność mężczyzny musi też dbać kobieta, bo gdy w związku niczego facetowi nie brakuje, to nie musi szukać u różnych kobiet określonych cech. Za to Ci kochanie dziękuję, bo mi niczego nie brakuje. Jeżeli kobieta umie zadbać o swojego faceta, z pewnością on jej nie zdradzi. No chyba, że to nie facet, tylko pierwszy lepszy gówniarz.

poniedziałek, 14 maja 2012

Naga głupota i szalona impreza w murach kościelnych

Brak mózgu za to duże piersi
Całe szczęście, że w Polsce nie odbywa się taki cyrk jak na Ukrainie. Widać panie mają słabe argumenty, skoro muszą pokazywać swoje piersi aby przyciągnąć swoich zwolenników. Całkiem sprytne. Wśród panów zdobędą duże poparcie. W końcu każdy rasowy facet jak zobaczy piersi to przestaje racjonalnie myśleć. Niektórzy jak widać poniżej deklarują się do odpisania 1%. Chyba kochanie oszalałeś. Są inni ludzi, fundacje, schroniska, które potrzebują zdecydowanie bardziej pomocy niż jakieś gołe baby. Nie umieją wyrazić słowem tego co uważają i z czym nie zgadzają się to muszą wyrazić zdjęciem stanika i paradowaniem po ulicach w samych majtkach. Bądźmy drogie panie wdzięczne, że łaskawie założyły je. Gdyby chodziły całkiem nagie miały by 100% poparcia wśród panów, a tak to tylko 90%. 

Kościelny klimat
Czekam z niecierpliwością kiedy w naszym kraju kościoły przerodzą się w dyskoteki czy restauracje. Może jestem uprzedzona do szanownego kleru, ale jeśli ich stosunek do ludzi (z parafiankami ich stosunki układają się o niebo lepiej, zwłaszcza poza murami kościelnymi) nie zmieni się to myślę, że doczekam tych czasów. A wtedy obiecuję wszystkim, że będę jedną z pierwszych osób, która na taką dyskotekę wpadnie i wybawi się za wszystkie czasy. Oczywiście przede mną będzie znaczna ilość księży, którzy w końcu nie będą musieli jeździć do klubów nocnych oddalonych parę kilometrów od swojej parafii. Wydaje mi się, że jeszcze nie jest za późno aby księża zmienili nastawienie do ludzi i zamiast wyciągać ręce po banknoty dali coś od siebie. Pomogli, wsparli i wypowiadali słowo tak częściej niż tylko przy pytaniu czy drobne 5 tysięcy za ślub wystarczy? Choć wypadało by wspomnieć, że w dzisiejszych czasach  trzeba być odpowiednio godnym i bogatym żeby móc przystąpić do ślubu kościelnego. Ale to temat może na innego posta. W każdym razie z obserwacji poczynionych w ostatnim czasie zauważam, że są to ludzie nastawieni na branie, a nie dawanie. Oczywiście nie  mam tu na myśli wszystkich księży. Resztki uczciwych na pewno pozostały, choć nie spotkałam takich na swojej drodze życiowej. Młodzi ludzie coraz częściej oddalają się od instytucji, która nie jest w stanie nic im zapewnić, a tylko stwarza problemy. A starsze parafianki niech żyją jak najdłużej, ale w końcu i na nie przyjdzie pora… Także nastawmy się, że ilość dyskotek w Polsce już za kilkadziesiąt lat wzrośnie. A ja powoli zaczynam myśleć nad kreacją na ten dzień w tak wyjątkowym miejscu. Ciekawa jestem czy Ty Kamilku wybierzesz się ze mną na ta imprezę czy puścisz mnie samą?

niedziela, 13 maja 2012

Kolor tła, nagi manifest i profanum w sacrum.

Wyobraźcie sobie drodzy czytelnicy, że najburzliwsze dyskusje mogą toczyć się o rzeczy najmniejsze. Nie powiem, że o pierdoły, bo kolor tła na jakim wyświetla się tekst wcale pierdołą nie jest. W końcu dla komfortu czytania jest ważne, żeby tło nie było zbyt pstrokate, ani za ciemne, ani za jasne. Po prostu musi być w sam raz. Żeby tekst był dobrze widoczny, ale żeby nie raził w oczy.  Dziś przez dłuższy czas pokazywałem Justynie różne zestawienia, a jej ostateczna decyzja, jednak taką nie pozostała. Ale najważniejsze, że doszliśmy do konsensusu. Efekty właśnie widzicie. Abstrahując od tej sytuacji, drodzy panowie, bo do was się zwrócę w ramach męskiej solidarności. Tylko my wiemy, jak kolor może być ważny dla naszych kobiet. Są to strategiczne wybory. Warto dodać, że są jednak takie sytuacje, kiedy wybór koloru jest jeszcze bardziej ważny niż zawsze. Mówię tu o sytuacjach pod tytułem sklep. Jak wiadomo, sklepy są różne. Więc albo w przymierzalni spędzamy czas wprost proporcjonalny do ilości kolorów i ubrań, albo po pół godziny bojów już nam wszystko jedno na jaki kolor pomalujemy naszą nową sypialnię. Drogie panie, miejcie więc na uwadze, że my, mężczyźni w większości odróżniamy 16 podstawowych kolorów (jak pierwszy Windows). Nie chcemy też z wami toczyć walki o odcienie błękitów czy żółci. Po prostu żółte, to żółte - różne jego wariację, pozostawiamy wam.

Nagość na sprzeciw.
 
Jak ja żałuje, że w Polsce nie powstał ruch tak czysty, nieskazitelny, estetyczny jak na Ukrainie. Obiecuję publicznie, że jeśli taki powstanie będę wspierał feministki z wszystkich sił, odpiszę nawet im swój 1 procent, będę chodził na manifestację, a nawet polubię je na facebooku. Mowa oczywiście o "Femen" - jest to ukraiński kobiecy niezarejestrowany ruch społeczny, utworzony w Kijowie w 2008. Na pewno wiecie o kogo chodzi, nie raz bowiem pokazywano je w telewizji. Idea jest taka, panie protestują przeciwko jakieś sprawie, która jest delikatna społecznie. Sprzeciwiają się takim zachowaniom jak chociażby prostytucja. Przyznacie, więc są to protesty bardzo słuszne. A ponad, mają bardzo dobre argumenty! Panie te, na znak swojego protestu pokazują swoje piersi w miejscach publicznych, przyciągając w ten sposób uwagę. Czy to nie połączenie dobrego z pożytecznym? A u nas, na krajowym podwórku, co najwyżej wyskoczy Kazia Szczuka ze swoimi mądrościami. Doceniam to, że naszych sąsiadów stać na oddolną inicjatywę społeczną. Jednocześnie apeluje do naszych rodaków płci męskiej, któży gotowi są walczyć w słusznej sprawie - PANOWIE! Tylko wy nie protestujcie i nie pokazujcie swoich genitaliów w ramach manifestacji, dajcie żyć.

A żebyście wiedzieli o co chodzi, specjalnie dla was:


by joparis
http://farm8.staticflickr.com/7244/6890662946_2af43b3588.jpg

Profanum w sacrum.

W Belgii każdy obywatel może kupić sobie .... kościół, tanio bo za jeden euro. Z powodu małej liczby Katolików, a dużej liczby świątyń tamtejsze duchowieństwo nie jest wstanie utrzymać ich wszystkich. W związku z tym powstają tam: warsztaty, dyskoteki, puby. Co myślicie na ten temat? Fajny klimat, czy pewien niesmak? Zależy kto co lubi, może niektórych w jakiś sposób ekscytuje dyskoteka w kościele, ale czy to jest takie fajne. Co myślisz na ten temat Moja Droga Justynko? Z pewnością się wypowiesz.

Kilka słów wstępu

Wstępniak
Kilka słów wyjaśnienia i ogólnego rozjaśnienia sytuacji czytelnikowi się należy. Dlatego też, śpieszmy z wyjaśnieniem konwencji z którą spotykacie się na naszym blogu. Jest on inspirowany długimi rozmowami, jakie każdy z nas prowadzi ze swoim partnerem. No dobra może nie każdy. W każdym razie, z reguły są one bardzo twórcze, czasem burzliwe, czasem bezsensowne. Ważne, że są i powodują nie tylko rozwój związku, ale także  rozwój osobowości. Dlatego, utwierdzeni w przekonaniu, że nasze wspólne spory światopoglądowe zawsze coś ciekawego wnoszą do życia, pragniemy podzielić się tym doświadczeniem. Oddajemy do Waszej dyspozycji bloga, na którym pewnie nie raz będziemy toczyć ze sobą polemikę. Czasem będziemy się zgadzać, czasem nie - jak w życiu, to oczywiste. Natomiast, mamy nadzieję, że czytając ten internetowy pamiętnik sprowokujemy dyskusję w Waszych związkach i otoczeniu. Zapraszamy także do dyskusji z nami. Niech ten blog będzie internetową platformą wymiany różnych myśli. Oddajemy go do Waszej dyspozycji.

                                                                                                        Justyna & Kamil